Oglądamy od godziny jakiś głupi, chiński teleturniej jakich dużo i coraz bardziej kleją się nam oczy...
Cóż, Angelo już praktycznie śpi, dlatego właśnie nie widzi jak mu się przyglądam.
Dobrze, że nie wie jak bardzo pragnę go posiąść.
Tak na własność.
Tak na zawsze.
Zamknąć go w swych ramionach.
Nie pozwolić, by mówił o tym jak to bardzo kocha Jacksona i jak cierpi.
Nie słyszeć nic prócz jego jęków.
Spróbować...
Zasmakować...
Polizać...
Dotknąć...
Choćbym odciął mu język.
To i tak zawsze wymawiałby w umyśle tylko JEGO imię.
Choćbym go całował.
To i tak zawsze będzie woleć jego.
Choćbym go dotykał.
Spojrzałem na niego jeszcze raz...
Głód...
Nie...Nie mogę.
Głodny....Taki głodny...
Nie! Nigdy!
Tylko trochę...Tylko spróbuj...
- Dobrze.
Rozsądek przegrał...Opuścił kiedy potrzebuję go najbardziej...
Nachylam się nad nim i zbliżam doń twarz, choć wiem, że gdy zacznę to nie przestanę...
On się budzi,
Otwiera oczy i nierozumnym wzrokiem patrzy na mnie...
-Jason? Co ty...-zamykam mu usta...
Całuję.
Próbuję.
Coraz bardziej.
Zapędzam się...
I wiem, że rządza wygrała...
Całuję go coraz bardziej, zsuwam się na jego szyję i liżę ją.
Przygryzam.
Czuję, jak się trzęsie...
To nic...
Tak, nic.
Obniżam twarz i powoli podnoszę jego bluzkę, aż do piersi...
Zataczam kręgi na jego brzuchu, by następnie zająć się jego piersiami.
Ssę jego sutki.
Jednak głód nie ustaje...
Jednak on nie jęczy...
- Ja...Jason.-podnoszę głowę i napotykam jego spojrzenie.
Z jego oczu płyną łzy, ciało jednak nie jest w stanie zrobić żadnego ruchu...
Sparaliżował go strach, i zdziwienie.
Widzę ból...Ogromny ból...Wielki, wielki strach.
Chce coś powiedzieć, jednak jego słowa zagłusza szloch...
Nagle przytomnieję i wiem co zrobiłem.
Co chciałem zrobić.
Nigdy bym sobie tego nie wybaczył...
Choć go pragnę.
Choć jestem głodny.
To go kocham....
Wolę umrzeć z głodu i pragnienia, niźli zrobić mu krzywdę.
Wstaję, opuszczam głowę, niezdolny spojrzeć mu w oczy...
- Przepraszam. - szepczę i odchodzę...
------------------------------------------------------------------------------
Elo wam!
A o to i taki wierszowaty (chyba) one shot.
Będzie się on dzielił na dwie części. Tą, czyli słodką i taką pisaną wierszem oraz drugą +18 (+++) :)
Podzieliłam je, gdyż nie chciałam by ta część była zniszczona tą drugą.
Wstawię ją jeśli chcecie :D
Mam nadzieję, że się wam podoba bo pisałam ją w SAMOCHODZIE na TELEFONIE i o 3 w nocy, ale to to już normalka xD
Więc wielbcie mnie!
Choć to jest jedna, wielka dupa na pustyni...
Ale i tak macie mnie wielbić...
Pozdrawiam i życzę wam miłego dnia.
Lady Darkness
Boskie *-* wielbię cię ;) kiedy następny? Pozdro :*
OdpowiedzUsuńCóóż, jeśli chodzi ci o drugą część to napisana.
OdpowiedzUsuńAle jeśli masz na myśli dalsze rozdziały na wszystkich blogach, to postaram się dziś wstawić, jeśli głowa mnie przestanie boleć;)
Dzięki za komentasz i również czekam na tw rozdział :)
No hejo hejo!
OdpowiedzUsuńWita cię dobrze znana Annabeth ^^
Weszłam na tego bloga z ciekawości i przyznaję, że choć nie przepadam za tym shippem to bardzo dobrze i luźno czyta mi się te opowiadania.
Zapewne będę komentować tylko One-Shoty, ponieważ jednak pozostaję wierna Percico <3
Nie mam jak zwykle zastrzeżeń, bo opowiadanie jest perfekcyjne.
Do następnego ^^
Życzę weny i żelkuff
Wierna Tobie niczym Jason cegle.
Twoja,
Annie <3
Zapraszam ^^
http://lelxd-zelki-grejfruty-profeszynalxd.blogspot.com/
Kiedy będzie następna część? ^^
OdpowiedzUsuń~Kali