Śmierć bliskich może zmienić ludzi.
Samotność również.
Jednak widok cudzej miłości, która powinna należeć do was,
Potrafi zmienić ludzi w bezduszne bestie, czyhające na śmierć jednego z dwojga,
Zakochanych.
Jednak, gdy ten moment nie nastaje,
Z obserwatorów zmieniają się w drapieżniki,
Które muszą ''pomóc'', rozstać się kochankom...
Nico's POW
To już pięć, pięć cholernie długich lat jak ich widzę.
Minęło już kilkadziesiąt cholernych misji.
Stoczyli już kilkaset cholernych bitew z potworami i innymi herosami.
A oni wciąż stoją...
A oni wciąż są razem...
A oni wciąż migdalą się pod MOIM oknem!!!
-Aaa!-moją pięść uderzyła w mały stolik stojący na środku pokoju, pozbawiając go tym samym oparcia.-Ups. Będę musiał go w wolnym czasie zanieść do Leo, żeby go naprawił...Po raz dziesiąty z resztą...-westchnąłem-Pewnie mnie zabiję, ale to nawet lepiej bo odkąd mój stary wywalił mnie z Hadesu to muszę błąkać się po nadziemnym Tartarze, w którym jest o wiele gorzej niż w prawdziwym...-wyjrzałem jeszcze raz przez okno by zobaczyć oddalających się Percy'ego i Ann...Ann...Anna...Och, oddalających się Percy'ego i jego...Och.
-Jestem żałosny.-pomyślałem. Spojrzałem na zegar w kształcie czaszki, oryginalnie prawda?
Zbliżała się pora obiadu, na który i tak nie pójdę.-Dobra, wezmę prysznic i idę spać. Już wolę mieć koszmary niż oglądać ICH.-westchnąłem po raz setny tego dnia i ruszyłem w stronę łazienki. Będąc już w pokoju, który był pokryty czarnymi płytkami z dodatkami czerwonego, zdjąłem z siebie moje ubranie i stojąc tak jak nas Prometeusz stworzył, podszedłem do lustra. Przede mną stał chłopak, w miarę wysoki z czarnymi włosami i równie czarnymi oczami. Każdy by powiedział, normalny, jak każdy inny, poniżej też się zgadza. Jednak gdy przyjrzeć się ciutkę lepiej, widać iż jest on chorobliwie blady, biały wręcz, a skórę przez którą wystają kości, ozdabiają liczne blizny po samookaleczaniu.
Gdy skończyłem oglądać swe okropne cielsko, wlazłem pod prysznic. Odkręciłem kurek z zimną wodą i po dokładnym zmoczeniu skóry, namydliłem się, krzywiąc kiedy moją ręka natrafiała na wystające żebro.
Gdy byłem już czysty i ubrany, wróciłem do sypialni by położyć się i zasnąć. Co dziwne, gdy tylko dotknąłem głową poduszki, odleciałem do krainy Morfeusza, boga, który mnie nie cierpi.
Jakiś czas później...
Obudziłem się o dziwo wyspany i nieprzestraszony. Jednak w mych oczach pałała rządza mordu. Mym sercem i umysłem od kilku miesięcy zawładnęło jedno pragnienie, jednak nie wiedziałem jakie i jak go dokonać. Po tym śnie jednak zrozumiałem...
-Zdobędę cię, Percy Jacksonie...Zdobędę za wszelką cenę.-mówiąc to ubrałem się w moje codzienne ubranie i przetransportowałem się cieniem do domku nr. 3
Regular POW
Zielonooki obudził się przestraszony i pełny niepokoju. Przysiągłby, że usłyszał jakiś hałas u siebie w domku. Zaniepokojony wstał z łóżka i z Orkanem w dłoni ruszył w stronę salonu. Widząc ciemną i chudą sylwetkę odetchnął z ulgą. Nie spodziewał się, że to właśnie tego młodego półboga powinien się lękać najbardziej...
- Och, Nico, to tylko ty. Niezłego mi stracha napędziłeś...Co cię sprowadza do mnie o tak późnej porze?-spytał, lecz kiedy spostrzegł dziwny wyraz twarzy półboga i oczy pałające żywym ogniem, przestraszył się.-N-Nico? Czy coś się stało?-tamten jednak wciąż nie odpowiadał. Syn Posejdona zdjęty grozą, znieruchomiał, lecz kiedy zaczał się cofać, syn nocy zbliżył się do niego jednym, płynnym ruchem. Chłopak nigdy jeszcze nie widział tak potwornej twarzy, nawet u syna Hadesa...Kiedy chciał wypowiedzieć choć jedno zdanie, brązowooki uśmiechnął się, lecz w uśmiechu tym nie było choć trochę szczęścia.
-Teraz będziesz mój...Mój na zawsze...-zamachnął się czarnym jak noc mieczem, mieczem który był jedyny swego rodzaju, nie licząc tego, który posiadał jego ojciec. Mieczem, który jednym cięciem niszczył duszę nieszczęśnika tak, że tamten nie trafiał już nawet w najgorsze części Hadesu...Po prostu nikł.
-Mój na zawsze...Perseuszu Jacksonie.-roześmiał się obłąkańczo i z martwym ciałem w ramionach, ruszył w stronę swego domku, by po raz ostatni nacieszyć się swym ukochanym, przed śmiercią.
-----------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------
Hej, hej, hej!
Wiem, że nie było mnie z miesiąc i pewnie nieźle się naczekaliście(jeśli ktoś w ogóle czekał, na tego psychopatę jakim jestem).
Przybywam więc z nowym one-shotem, napisanym przez godzinę, który ma pewnie w chuj dużo błędów, ale cóż...
Jeśli chodzi o tamten blok o Elektrze, to na razie go zawieszam, ale jeszcze pewnie powrócę.
Mam zamiar założyć nowego bloga, który będę ciągnąć aż do samiuteńkiego końca.
Nie będzie on jednak fantastyczny...No może trochę i czasami, ale bardziej jednak science-fiction.
Będą w nim niektóre postaci z książki ,,Felix, Net i Nika''. Czyli wszyscy z tych ważniejszych. Dodam tylko główną bohaterkę i wiele innych osób, zmienię też niektóre rzeczy.
Więc jeśli ktoś czytał tą (najukochańszą moją serie) spotka się z kilkoma rzeczami w niej występującymi.
Jednak z książki ściągnę głownie bohaterów i nic więcej.
Tak więc gdy założę już to podam wam stronę.
Wracając do Percico i innych...Nie wiem czy rozdział na razie będzie, czy nie, ale raczej musicie na niego trochę poczekać. Pojawią się jednak z dwa, może trzy one shoty. Mam jeden napisany +18, dupy jednak nie urywa, bo choć sama czytam ostatnio tylko to, to same pisać ich nie potrafię.
Pytanie więc, czy będzie ktoś czytał zboczony one shot? A nowy blog?
I czy ktoś czyta moje wypociny?
Przepraszam raz jeszcze i pozdrawiam.
Lady Darkness
Boskie*_* i to tak dosłownie :D kiedy następny?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://wybrankanocy.blogspot.com/?m=1
Ja czekam! Ja chcę! Masz go wstawić :D
OdpowiedzUsuń~Kali
Wspaniałe :)
OdpowiedzUsuń