niedziela, 29 marca 2015

One-shot 18

Kolejny one shot!!

Tym razem +18!!! I to mocno...Więc ostrzegam, lepiej dla was jeśli nie przejdziecie dalej. Mówię oczywiście o normalsach, ci pierdolnięci niech idą śmiało ;-)

- - - - - - -- - - - - - - - -- - - - - - -- - - - - - - - - -- -

-Kurwa, przestań pierdolić, Solace.-powiedziałem do blondwłosego

-Okey, skoro mam przestać...

-Och, nie o to mi chodziło i ty dobrze o tym wiesz!-powiedziałem już nieźle wkurzony.-Przestań już gadać, bo nigdy nie skończymy sprzątać stołówki! (ups, pewnie myśleliście o czymś innym xD)
-Dobra, już dobra panie zły.-powiedział marudnie po czym wziął mop w rękę i zaczął przesuwać nim w tył i w przód, w tył i w przód. Przewróciłem tylko oczami na to całe jego nastawienie do pracy i sam wziąłem ścierkę do ręki i zacząłem myć stół...

Pewnie zastanawiacie się czemu akurat my tu sprzątamy, prawda? Więc wszystko zaczęło się miesiąc temu, kiedy to usiedliśmy razem przy jednym stoliku, gdyż zaczęliśmy się wtedy spotykać, ale to nieważne...Jak zapewne wiecie, herosów z różnych domków nie można mieszać, ale Chejron pozwolił nam usiąść ze sobą pod jedynym warunkiem, że nie będziemy robić rozruby a my właśnie taką rozrubę dziś zrobiliśmy...I żyli długo i szczęśliwie....Długa historia, no nie?

Tak właśnie minęła nam ostatnia godzina, czyli na monotonnym sprzątaniu. A że była to kolacja, to mieliśmy jeszcze dwie godziny do ciszy nocnej, której i tak nikt nigdy nie przestrzega więc...Mieliśmy całą noc.

Gdy skończyliśmy, ruszyliśmy do mojego domku, chcąc zrobić jakiś wieczór filmowy czy coś tam innego. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, Will wyłożył się jak długi a ja parsknąłem śmiechem. Odwrócił się do mnie z groźną miną, chcąc zapewne mi coś odszczekać, ale skrzywił się i spojrzał na swoją pierś...Ja też na nią spojrzałem.

Przez jego obozową bluzkę sączyła się krew...Dużo krwi.

-Kurwa, Nico, tylko ty kładziesz noże na ziemi...Kto normalny rozrzuca noże po całej ziemi?!-zanim zaczął histeryzować, pociągnąłem go szybko za rękę i zaprowadziłem do sypialni. Tam posadziłem go na łóżku a sam poszedłem szybko do łazienki po apteczkę...Gdy wróciłem, Will siedział już bez koszulki a mnie zaprało dech w piersiach....Nie, nie ze względu na jego ranę, tylko na jego klatkę i brzuch...Były doskonale wyrzeźbione i umięśnione, ale nie za bardzo tylko tak w sam raz...Ponadto jego skóra była opalona. Pewnie myślicie, że będąc z nim już od miesiąca, widziałem go nago już przynajmniej raz, ale ja widzę go po raz pierwszy bez koszulki. Po chwili jednak ocknąłem się i ruszyłem w stronę chłopaka. Rana nie potrzebowała lekarza, ale zszycia tak. To jednak mogłem zrobić sam.

Najpierw obmyłem i odkaziłem mu ją, przy czym on lekko przygryzał wargę i wyglądał cholernie seksownie a mnie robiło się coraz bardziej duszno, jednak był ranny i w tej chwili nie mogłem tak o nim myśleć.

Spojrzałem na niego.

-Will, musisz się położyć bym mógł cię zszyć.-powiedziałem i zbliżyłem się do niego. Wykonał moją prośbę i grzecznie się położył. Ja natomiast pochyliłem się nad nim i zbliżyłem z igłą. Jeszcze nawet nie zacząłem a ten już się kręcił i jęczał.

-Och, przestań marudzić i leż spokojnie.-powiedziałem, ale gdy tylko zbliżyłem się z igłą, on szarpnął się tak mocno, że ja wylądowałem na nim. Spojrzałem na niego.

-Will, zachowałbyś się jak mężczyzna...Czyżbyś po raz pierwszy miał ranę?-spojrzałem nań z politowaniem. On natomiast z błyskiem w oku i uśmiechem na ustach przekręcił się na drugą stronę i teraz leżał na mnie...Uśmiechnął się do mnie figlarnie...
O, on to zrobił specjalnie, prawda? Jednak nie zdążyłem go o to spytać bo przyssał mi się do ust.I to dosłownie. .                                                                   Odwzajemniłem jego pocałunek i już po chwili całowaliśmy się namiętnie. Błądziłem rękami po jego nagim torsie, który był wspaniały w dotyku...Jeździłem po jego sutkach by zaraz zjechać rękami na jego biodra i brzuch. On natomiast całował mnie po szyi. Nagle zdjął a raczej zerwał ze mnie koszulkę. Znów pocałował mnie w usta.
-Słodki. -mruknął zachrypniętym głosem i polizał mnie po szyi.-Taaaki słodki.-moja twarz musiała przybrać odcień dojrzałego buraka, gdyż Will zaśmiał się głośno i polizał mnie raz jeszcze.
 Potem już pojedynczymi pocałunkami obcałował mi szyję, zjeżdżając coraz niżej, aż na obojczyk, gdzie zrobił mi malinkę. Z moich ust wyrwał się jęk. Przyjrzał się swojemu dziełu po czym zaczął mnie całować po piersiach, brzuchu...O nie, nie ma tak łatwo. Przekręciłem nas i znów nad nim górowałem. Pocałowałem go w usta, prosząc o dostęp. Gdy go otrzymałem wparowałem do jego buzi językiem i zacząłem penetracje...On w tym czasie rękami pieścił moje rozgrzane ciało. Chyba mu się znudziło, bo znów nas przekręcił i zaczął lizać i przygryzać moje sutki. Co chwila jęczałem i byłem coraz bardziej zniecierpliwiony.

Will's POW

Jego ciało było cudowne jednak ja zapragnąłem czegoś więcej...Zjechałem rękami na jego biodra i zsunąłem z nich spodnie razem z bokserkami...Spojrzałem na twarz Nico. Była mocno zarumieniona. Uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem go w usta. Sam zciągnąłem resztę niepotrzebnych ubrań. Gdy byliśmy cali nadzy, Nico zjechał twarzą w stronę mojego penisa i zaczął go powoli okrążać językiem by następnie wziąć go w usta i ssać...Uch, no nie powiem, miał chłopak głębokie gardło. Czułem, że jestem blisko dojścia. Zaciskałem co chwilę rękami pościel i jęczałem w niebo głosy...Och, bogowie, mam nadzieję, że tego nie widzicie. Po chwili doszedłem i wypełniłem usta Nico gorącą spermą. On ją połknął i pocałował moje wargi. Poczułem słonawy smak własnej spermy. Teraz ja przejąłem inicjatywę. Podniosłem go i przekręciłem do siebie tyłem.

-Wypnij się trochę, Nico.-zrobił grzecznie co mu kazałem.-Gdybyś chciał bym przestał to powiedz, nie chcę ci zrobić krzywdy.-szepnąłem mu zachrypniętym od rozkoszy głosem i przygryzłem płatek jego ucha...Nie chciałem mu sprawić bólu. Kochałem go i chciałem by jego pierwszy raz był wspaniały i bezbolesny.
Klepnąłem go w tyłek na co on warknął a ja się zaśmiałem. Włożyłem mu palce do ust, chcą by je poślinił. Gdy ten zaczął je ssać i nieźle bawić, zabrałem mu je i polizałem po całej długości jego szczękę.
Zbliżyłem się ustami do jego pośladków i zacząłem lizać go dookoła wejścia. Nicoś westchnął zdziwiony i spojrzał na mnie przestraszony. Zaśmiałem się i znów zacząłem go lizać.
 Następnie  powoli zacząłem wkładać mu  palce chcąc go rozciągnąć, na co on wydobywał z siebie jęki bólu. Gdy się trochę rozluźnił, zacząłem mu wkładać po woli penisa do pupy, ale on i tak wydał z siebie krzyk bólu. Scałowałem mu łzy. Lizałem go powoli po plecach, co chwila wracając do jego ust. Minęła chwila i był już gotów.
Pchnąłem lekko swego przyjaciele, przy czym trafiłem króla upiorów w prostotę.

-Szybciej, Solace, kurwa szybciej.-jęknął. Spełniłem jego prośbę i zacząłem się w nim gwałtownie poruszać. Nasze ciała uderzały o siebie, a jęki chyba było słychać w całym obozie, jednak teraz liczył się tylko MÓJ Nicoś...Doszliśmy w tej samej chwili. Ja wytrysnąłem mu się we wnętrze a on na pościel. Na czarną pościel... Ale to nie był jeszcze koniec. Nico położył się na mnie i zaczął całować. Ja natomiast masowałem jego wspaniałe pośladki...Zawsze lubiłem patrzeć na nie gdy syn Hadesa nosił rurki i wiele razy musiałem powstrzymać pokusę, by nie klepnąć go w tyłek...Teraz już nie musiałem się hamować.

-Umm, kocham twój tyłek wiesz...To chyba moja ulubiona część twojego ciała.-powiedziałem zmysłowo a Angelo spalił buraka.-Oczywiście lubię w tobie też inne rzeczy, Aniołku.-powiedziałem i pocałowałem go w usta poraz setny tego dnia.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wstawiam go teraz jako przeprosiny za długą nieobecność ;')
Chciałam by był bardziej...um, gorętszy (XD), ale to mój pierwszy, więc jest taki, jaki jest. Czułam się trochę dziwnie, pisząc to...
Mam nadzieję, że się podobał.

Pozdrawiam was herosły :) (:



Lady Darkness

sobota, 28 marca 2015

One shot. ,,Teraz będziesz mój, mój na zawsze''




Śmierć bliskich może zmienić ludzi.

Samotność również.

Jednak widok cudzej miłości, która powinna należeć do was,

Potrafi zmienić ludzi w bezduszne bestie, czyhające na śmierć jednego z dwojga,

Zakochanych.

Jednak, gdy ten moment nie nastaje,

Z obserwatorów zmieniają się w drapieżniki,

Które muszą ''pomóc'', rozstać się kochankom...

 

 

 


Nico's POW

 

To już pięć, pięć cholernie długich lat jak ich widzę.

Minęło już kilkadziesiąt cholernych misji.

Stoczyli już kilkaset cholernych bitew z potworami i innymi herosami.

A oni wciąż stoją...

A oni wciąż są razem...

A oni wciąż migdalą się pod MOIM oknem!!!

-Aaa!-moją pięść uderzyła w mały stolik stojący na środku pokoju, pozbawiając go tym samym oparcia.-Ups. Będę musiał go w wolnym czasie zanieść do Leo, żeby go naprawił...Po raz dziesiąty z resztą...-westchnąłem-Pewnie mnie zabiję, ale to nawet lepiej bo odkąd mój stary wywalił mnie z Hadesu to muszę błąkać się po nadziemnym Tartarze, w którym jest o wiele gorzej niż w prawdziwym...-wyjrzałem jeszcze raz przez okno by zobaczyć oddalających się Percy'ego i Ann...Ann...Anna...Och, oddalających się Percy'ego i jego...Och.

-Jestem żałosny.-pomyślałem. Spojrzałem na zegar w kształcie czaszki, oryginalnie prawda?

Zbliżała się pora obiadu, na który i tak nie pójdę.-Dobra, wezmę prysznic i idę spać. Już wolę mieć koszmary niż oglądać ICH.-westchnąłem po raz setny tego dnia i ruszyłem w stronę łazienki. Będąc już w pokoju, który był pokryty czarnymi płytkami z dodatkami czerwonego, zdjąłem z siebie moje ubranie i stojąc tak jak nas Prometeusz stworzył, podszedłem do lustra. Przede mną stał chłopak, w miarę wysoki z czarnymi włosami i równie czarnymi oczami. Każdy by powiedział, normalny, jak każdy inny, poniżej też się zgadza. Jednak gdy przyjrzeć się ciutkę lepiej, widać iż jest on chorobliwie blady, biały wręcz, a skórę przez którą wystają kości, ozdabiają liczne blizny po samookaleczaniu.

Gdy skończyłem oglądać swe okropne cielsko, wlazłem pod prysznic. Odkręciłem kurek z zimną wodą i po dokładnym zmoczeniu skóry, namydliłem się, krzywiąc kiedy moją ręka natrafiała na wystające żebro.

Gdy byłem już czysty i ubrany, wróciłem do sypialni by położyć się i zasnąć. Co dziwne, gdy tylko dotknąłem głową poduszki, odleciałem do krainy Morfeusza, boga, który mnie nie cierpi.

 


Jakiś czas później...

 
Obudziłem się o dziwo wyspany i nieprzestraszony. Jednak w mych oczach pałała rządza mordu. Mym sercem i umysłem od kilku miesięcy zawładnęło jedno pragnienie, jednak nie wiedziałem jakie i jak go dokonać. Po tym śnie jednak zrozumiałem...

-Zdobędę cię, Percy Jacksonie...Zdobędę za wszelką cenę.-mówiąc to ubrałem się w moje codzienne ubranie i przetransportowałem się cieniem do domku nr. 3

 

 


Regular POW

Zielonooki obudził się przestraszony i pełny niepokoju. Przysiągłby, że usłyszał jakiś hałas u siebie w domku. Zaniepokojony wstał z łóżka i z Orkanem w dłoni ruszył w stronę salonu. Widząc ciemną i chudą sylwetkę odetchnął z ulgą. Nie spodziewał się, że to właśnie tego młodego półboga powinien się lękać najbardziej...

- Och, Nico, to tylko ty. Niezłego mi stracha napędziłeś...Co cię sprowadza do mnie o tak późnej porze?-spytał, lecz kiedy spostrzegł dziwny wyraz twarzy półboga i oczy pałające żywym ogniem, przestraszył się.-N-Nico? Czy coś się stało?-tamten jednak wciąż nie odpowiadał. Syn Posejdona zdjęty grozą, znieruchomiał, lecz kiedy zaczał się cofać, syn nocy zbliżył się do niego jednym, płynnym ruchem. Chłopak nigdy jeszcze nie widział tak potwornej twarzy, nawet u syna Hadesa...Kiedy chciał wypowiedzieć choć jedno zdanie, brązowooki uśmiechnął się, lecz w uśmiechu tym nie było choć trochę szczęścia.

-Teraz będziesz mój...Mój na zawsze...-zamachnął się czarnym jak noc mieczem, mieczem który był jedyny swego rodzaju, nie licząc tego, który posiadał jego ojciec. Mieczem, który jednym cięciem niszczył duszę nieszczęśnika tak, że tamten nie trafiał już nawet w najgorsze części Hadesu...Po prostu nikł.

-Mój na zawsze...Perseuszu Jacksonie.-roześmiał się obłąkańczo i z martwym ciałem w ramionach, ruszył w stronę swego domku, by po raz ostatni nacieszyć się swym ukochanym, przed śmiercią.




-----------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------

Hej, hej, hej!

Wiem, że nie było mnie z miesiąc i pewnie nieźle się naczekaliście(jeśli ktoś w ogóle czekał, na tego psychopatę jakim jestem).

Przybywam więc z nowym one-shotem, napisanym przez godzinę, który ma pewnie w chuj dużo błędów, ale cóż...

Jeśli chodzi o tamten blok o Elektrze, to na razie go zawieszam, ale jeszcze pewnie powrócę.

Mam zamiar założyć nowego bloga, który będę ciągnąć aż do samiuteńkiego końca.

Nie będzie on jednak fantastyczny...No może trochę i czasami, ale bardziej jednak science-fiction.

Będą w nim niektóre postaci z książki ,,Felix, Net i Nika''. Czyli wszyscy z tych ważniejszych. Dodam tylko główną bohaterkę i wiele innych osób, zmienię też niektóre rzeczy.

Więc jeśli ktoś czytał tą (najukochańszą moją serie) spotka się z kilkoma rzeczami w niej występującymi.

Jednak z książki ściągnę głownie bohaterów i nic więcej.

Tak więc gdy założę już to podam wam stronę.

Wracając do Percico i innych...Nie wiem czy rozdział na razie będzie, czy nie, ale raczej musicie na niego trochę poczekać. Pojawią się jednak z dwa, może trzy one shoty. Mam jeden napisany +18, dupy jednak nie urywa, bo choć sama czytam ostatnio tylko to, to same pisać ich nie potrafię.

Pytanie więc, czy będzie ktoś czytał zboczony one shot? A nowy blog?

I czy ktoś czyta moje wypociny?

Przepraszam raz jeszcze i pozdrawiam.



Lady Darkness